wtorek, 17 lutego 2015

„Burza przed ciszą”? Nasilenie rosyjskiej ofensywy we wschodniej Ukrainie



„Burza przed ciszą”? Nasilenie rosyjskiej ofensywy we wschodniej Ukrainie



Oryginalny artykuł z dnia 14.02.2015 w języku angielskim dostępny pod adresem: 
http://conflictreport.info/2015/02/14/the-storm-before-the-silence-russian-forces-escalate-their-offensives-in-eastern-ukraine/
Wsparcie finansowe dla autora oryginalnego tekstu:
https://www.patreon.com/ConflictReporter





8 godzin przed planowanym zawieszeniem ognia walki nasiliły się, a Rosja i przedstawiciele „ludowych republik” sugerują, że nie będą zobowiązani do jego przestrzegania. Wszystko wskazuje na to, że nadzieje zachodnich rządów  na powrót rosyjskiego prezydenta do racjonalnego zachowania były nieuzasadnione i kolejny raz Zachód czeka rozczarowanie. W obecnej chwili w regionach Ługańskim i Donieckim są dwa punkty zapalne - okrążone Debalcewo oraz leżące 120 kilometrów  na południe od niego przybrzeżne rejony Mariupola.
Wszystkie ukraińskie próby odblokowania zablokowanej 7 dnitemu przez Rosjan (od dnia wrzucenia na bloga, przyp. tłum.) drogi M03, łączącej Artemiwśk i Debalcewo, nie powiodły się, a wielu ukraińskich żołnierzy, których liczebność wg różnych źródeł wynosi między 1500 a 5000, wciąż pozostaje odciętych. W tym czasie rosyjskie siły wzmocniły kontrolę nad strategiczną miejscowością Lohvynowe, leżącą na północnym wschodzie, zajmując ok połowy odcinka drogi do Luhanske, będącego ostatnim bezpiecznym przyczółkiem sił ukraińskich. Posiłki składające się z żołnierzy rosyjskich sił specjalnych, tysięcy rosyjskich najemników oraz będących w zdecydowanej mniejszości miejscowych antyukraińskich bojowników napłynęły z Gorłówki i terenów na południowy wschód od niej, a główna trasa ich zaopatrzenia biegnie za granicę, do rosyjskiego okręgu Rostowskiego. Niezliczone ilości personelu i ciężkiego sprzętu przerzucane są na linię frontu przez Wuhłehirśk i Kalinówkę. Wszystkie próby przebicia okrążenia podejmowane przez ukraińską armię skończyły się niepowodzeniem i utratą wielu maszyn. Jedyna, bardzo niebezpieczna, droga prowadząca do Debalcewa biegnie ok 2 kilometrów na północ od trasy M03, przez wieś Nyzhnje Lozowe będącą podobno wciąż w rękach Ukraińców.


W tym samym czasie nasiliły się ataki dowodzonych przez Moskwę żołnierzy na Debalcewo. Miejscowość jest atakowana głównie wzdłuż torów łączących Debalcewo z leżącym na północnym wschodzie Zorynskiem. Rosyjskie siły znajdowały się wczoraj w odległości około 3 kilometrów,  obecnie są już prawdopodobnie obecne w pobliżu ukraińskiego punktu obrony w miejscowości Novohryhorivka i w północnych przedmieściach Debalcewa. W Czernukine, 3 km na wschód od Debalcewa,  toczą się ciężkie walki uliczne między ukraińskimi i rosyjskimi żołnierzami. Po pokonaniu ukraińskich sił w leżących na południowym wschodzie miejscowościach Mius, Ridkodub i Nikiszyno dodatkowe siły Rosjan mogły zaatakować miasto od południa. Poniższa mapa podsumowuje dostępne wiarygodne informacje dotyczące zajmowanych pozycji i toczonych walk w okolicy Debalcewa. Widać na niej pogarszającą się sytuację Ukraińców w obleganym mieście.



















Dowódcy rosyjskich oddziałów twierdzą, że jutrzejszy dzień będzie miał decydujące znaczenie dla przebiegu bitwy, w związku z czym można przypuszczać, że w ciągu najbliższych godzin sytuacja pogorszy się. Nie można liczyć na to, że ukraińscy żołnierze muszą bronić się tylko do północy, ponieważ przywódcy marionetkowych republik oznajmili już, że jakiekolwiek próby wyjścia z okrążenia będą traktowane jako złamanie postanowień z Mińska i spotkają się z odpowiedzią. Całość podpisanych ustaleń podważył przywódca DRL Zacharczenko, twierdząc że nie dotyczą one Debalcewa i bitwy toczącej się o nie. Według ministra spraw zagranicznych Rosji S. Ławrowa oczekiwanie zakończenia walk w mieście przez "zachodnich sygnatariuszy” wynika z braku znajomości podpisanych dokumentów. Z tych oświadczeń oraz z obecnych działań militarnych jasno wynika że Putin nigdy nie zamierzał rezygnować ze zdobycia miasta i podbijania Ukrainy.


Drugi teatr działań wojennych znajduje się na wschód od Mariupola, gdzie Batalion Azow, wchodzący w skład Gwardii Narodowej Ukrainy, rozpoczął kilka dni temu niespodziewany szturm, podczas którego okazało się, że większość rosyjskich sił zajętych było walką w innych częściach okupowanej Ukrainy. W trakcie początkowego ataku udało im się odepchnąć osłabione rosyjskie oddziały na 12 kilometrów od Mariupola, zajmując kilka wsi i miasteczek leżących wzdłuż dwóch głównych dróg prowadzących do Nowoazowska i do granicy z Rosją. Informacje, które pojawiły się później, jakoby liczne oddziały rosyjskie rozpoczęły kontratak, okazały się prawdziwe i już następnego ranka na niemalże wszystkie miejscowości leżące na linii frontu spadły pociski artyleryjskie, zabijając kilku i raniąc wielu więcej bojowników Batalionu Azow oraz cywili. Gwardii narodowej udało się utrzymać przez cały dzień w pobliżu silnie bronionej przez Rosjan Sakhance (kolejne źródło), ale przez noc zmuszona była wycofać się do Szyrokine i tam ustanowiono punkt obrony. Pod silnym bombardowaniem udało im się wyeliminować, przy użyciu kierowanych laserowo rakiet, kilka rosyjskich czołgów. Poniższa mapa, powstała na podstawie doniesień z wiarygodnych źródeł,  ilustruje sytuacje około południa 14 lutego.


















Jest niemal pewne że Rosja będzie próbowała odbić utracone 120 km². W obecnej sytuacji, Mariupol, największe miasto Donbasu pozostające w rękach Ukrainy, pozostaje poza zasięgiem niektórych z ich broni. Celem rozpoczętej kontrofensywy będzie powrót na stracone w ostatni poniedziałek pozycje wokół miasta. Pytaniem pozostaje, czy wobec oporu dobrze wyposażonych ukraińskich formacji zatrzyma się przed granicami miasta czy tym razem spróbuje przesunąć granicę.


Patrząc na wydarzenia z ostatniej doby, biorąc pod uwagę to, że na Kramatorsk I Artemiwśk, miasta leżące z dala od frontu, spadły rosyjskie rakiety średniego zasięgu, uzasadnione staje się pytanie, czy to, co widzimy faktycznie jest „burzą przed ciszą”, a zawieszenie ognia mające wejść w życie za 8 godzin naprawdę zatrzyma działania militarne?



Najprawdopodobniej tak się nie stanie. Rosja wciąż nie zajęła terytoriów, które pozwoliłyby zabezpieczyć Ługańsk i Donieck, jej stolice-twierdze we wschodniej Ukrainie. Do zapewnienia ciągłości dostaw wszystkich niezbędnych towarów na przejęty w zeszłym roku Krym niezbędne jest wywalczenie korytarza lądowego. Nie uda się to w ciągu najbliższych tygodni i miesięcy, ale wszystko wskazuje na to, że wojna będzie trwać.



„Prezydent DRL”/ przywódca terrorystów Zacharczenko oznajmił już, że wojna będzie trwała tak długo, aż całość regionów Donieckiego i Ługańskiego (obecnie Rosja okupuje 40% ich powierzchni) stanie się niepodległa i kontrolowana przez nich. Biorąc to wszystko pod uwagę oczywistym jest, że nie ma szans na rozejm, nie mówiąc już o planowanym na wtorek wycofaniu artylerii dużego kalibru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz