środa, 18 lutego 2015

Fool me once... Rosyjscy zołnierze zajmują Debalcewo

Fool me once... Rosyjscy żołnierze zajmują Debalcewo

Oryginalny artykuł z dnia 17.02.2015 w języku angielskim dostępny pod adresem: 
http://conflictreport.info/2015/02/17/fool-me-twice-russian-troops-take-large-parts-of-debaltseve//
Wsparcie finansowe dla autora oryginalnego tekstu:
https://www.patreon.com/ConflictReporter


FOOL ME ONCE, SHAME ON YOU. FOOL ME TWICE, SHAME ON ME.




Wkrótce po wprowadzeniu zawieszenia ognia, w ramach postanowień I spotkania w Mińsku, stało się oczywistym, że Rosja wcale nie zamierzała go przestrzegać. Zaczęto rozmieszczać wojsko w okolicy zajętego wówczas przez Ukrainę donieckiego lotniska, zajmując dogodne pozycje w pobliżu nowego terminalu, będącego ostatnim bastionem ukraińskich sił na tym terytorium. Po kilku tygodniach względnego spokoju siły rosyjskie rozpoczęły intensywne bombardowanie budynku terminalu. Pod koniec grudnia, wykorzystując okazję daną im przez ukraińskie przywództwo militarne oraz polityczne, Rosjanie rozpoczęli atak ze wszystkich stron budynku i przylegających do niego terenów. Trzy tygodnie później lotnisko zostało zdobyte.Wydarzenia te powinny przypominać kijowskim politykom i wojskowym, że podpisywanie rozejmu z Rosją i liczenie na to, że wywiąże się ona ze swoich zobowiązań, jest błędem, który nie powinien się powtórzyć.


Cztery tygodnie później, 15 lutego, kolejne zawieszenia ognia weszło w życie. Rosyjskie wojsko poinformowało o otoczeniu (miało na to mocne dowody) Debalcewa i zamknięciu w okrążeniu tysięcy żołnierzy, którzy mogli wówczas poddać się i wycofać lub zginąć. Dowództwo ukraińskie kontynuowało swoją oderwaną od rzeczywistości politykę informacyjną, twierdząc do wczoraj, że do miasta wciąż przyjeżdżają posiłki, a żołnierze otrzymują dostawy i wobec trwającego zawieszenia ognia nie było potrzeby zmiany dotychczasowej taktyki, jaką było utrzymywania pozycji i obrona miasta. W tym samym czasie armia ukraińska informowała o ponad 200 przypadkach łamania rozejmu przez stronę rosyjską oraz o ponad 40 zabitych i rannych żołnierzach w ciągu 48 godzin od ustalonej daty przerwania ognia.


Równolegle rosyjscy reporterzy, przemieszczający się za etatowymi oddziałami rosyjskiej armii, nagrywali materiały, których analiza i geolokalizacja dowiodła, że rosyjskie siły maszerowały w kierunku miasta, następnie wdarły siędo niego, a później zajęły dużą jego część. Do wieczora 17 lutego Rosjanie poinformowali o zdobyciu większości miasta i o ucieczce lub rezygnacji z walki większości sił ukraińskich, których ostatnim punktem oporu miały zostać zachodnie dzielnice miasta.


Zdobycie miasta udało się, ponieważ ukraińska ciężka artyleria oraz artyleria rakietowa przestała, zgodnie z ustalonymi warunkami zawieszenia ognia, wspierać żołnierzy broniących Debalcewa, co umożliwiło rozbicie ukraińskiej obrony od północnego wschodu już tej samej nocy,  której miał zostać wprowadzony rozejm (czyli krótko przed północą 14 lutego). Rankiem 15 lutego Rosjanie byli już wewnątrz miasta i działali zgodnie z ówczesną polityką „wstrzymania ognia i zabezpieczania należącego do nich Debalcewa”. Oczywiście wszystkie zapewnienia o wstrzymaniu ostrzału były kłamstwem, ataki na całej linii frontu nie ustały, a do Debalcewa wciąż napływały nowe siły mające zająć miasto. Nawet wtedy dowództwo ukraińskie nie zdecydowało się na rozpoczęcie kontrofensywy lub odwrotu, który można było jeszcze wtedy przeprowadzić we względnie bezpiecznych warunkach. Sztab generalny w dalszym ciągu ignorował to, co działo się w mieście i, co gorsze, podważał informacje żołnierzy i ich dramatyczne apele o pomoc, oficjalnie informując, że sytuacja jest pod kontrolą.


Dnia 16 lutego nadal nie było reakcji na prośby żołnierzy o natychmiastową pomoc, wręcz przeciwnie, wieczorem wiceminister spraw zagranicznych w swojej zupełnie oderwanej od rzeczywistości wypowiedzi stwierdził, że „wszyscy powinni przestrzegać zawieszenia ognia.” oraz „wojsko nie będzie odpowiadało na ostrzał.” Na nagraniach udostępniony rankiem (zazwyczaj przedstawiano je z 12-godzinnym opóźnieniem) widać było kolejne zdobyte przez Rosjan tereny miasta. Atak prowadzono wzdłuż głównej trasy kolejowej, po obydwu jej stronach. W ataku siły rosyjskie korzystały z nowoczesnych czołgów. Na nagraniach widać też kilku ukraińskich jeńców oraz opuszczoną przez żołnierzy bazę wraz z porzuconymi pojazdami. Na poniższej mapie @Conflict_report możliwie najdokładniej zaznaczył, które tereny były zdobywane przez rosyjskie oddziały na przestrzeni ostatnich kilku dni, z ostatnią aktualizacją z dnia 17 lutego.
























Po południu sytuacja mogła ulec diametralnej zmianie (tak się stało, Debalcewo zostało zdobyte, przyp. tłum). Wczesnym rankiem pojawiły się niepotwierdzone doniesienia rosyjskich mediów o 120 żołnierzach broniących Debalcewa, którzy postanowili się poddać, oraz o przejęciu centrum miasta. Doniesienia te wciąż są niepotwierdzone, chociaż niektórzy ukraińscy dziennikarze częściowo potwierdzają tą wersję wydarzeń, informując o zajęciu przez rosyjskie siły pochodzące z Kaukazu siedziby policji oraz stacji kolejowej, oraz o tym, że ukraińscy żołnierze mają środki do prowadzenia walki tylko przez następne 12 godzin i grozi im śmierć, jeśli do tego czasu nie otrzymają posiłków. 


W tym samym czasie ze słów, które padły na konferencji prasowej ukraińskiego dowództwa o godzinie 13:00, można było odnieść wrażenie, że sztab nie ma pojęcia o sytuacji w Debalcewie:


„Ukraińska armia kontroluje wieś Logvinowo, a także częściowo kontroluje drogę do Debalcewa. Zacięte walki toczą się na przedmieściach miasta, potyczki mają miejsce w pobliżu stacji kolejowej, ale nasze siły utrzymują pozycję”.


Na następny komunikat, tym razem w zupełnie innym tonie, trzeba było czekać do godziny 17:00:


„Sytuacja jest bardzo trudna. Pewna część miasta została zajęta przez nielegalne uzbrojone grupy. Wspomagane przez ciężki sprzęt bojowy oraz artylerię atakują nasze pozycje. Toczą się walki uliczne. Siły zbrojne Ukrainy oraz inne zbrojne formacje robią wszystko, co możliwe, by przerwać natarcie terrorystów.”


Już od co najmniej 3 dni było zbyt późno na jakąkolwiek odpowiedź na rosyjskie natarcie i los Debalcewa był przez cały ten czas przesądzony. Z ostatniego oświadczenia wciąż nie wynika, jakie są plany na najbliższą przyszłość. Najwyraźniej pozostawiono okrążonych, zmęczonych i walczących z będącym w znacznej przewadze liczebnej agresorem, żołnierzy bez wsparcia. Pokładanie nadziei w zawieszeniu ognia, tak jak poprzednim razem, okazało się olbrzymim błędem. Jeszcze większym błędem było przestrzeganie go w sytuacji, gdy rosyjskie siły od samego początku nie zamierzały go przestrzegać i wykorzystują go do prowadzenia dalszych działań. Najprawdopodobniej jest już za późno, by uchronić setki ukraińskich żołnierzy przed śmiercią lub wzięciem do niewoli. Ślepa wiara, że w słowa najmniej wiarygodnego światowego przywódcy oraz nieprzyznawanie się do ponownego popełnienia tego samego błędu doprowadziły do powtórzenia sytuacji, w której znalazły się ukraińskie siły okrążone w Iłowajsku w sierpniu zeszłego roku. Między tymi wydarzeniami jest jednak jedna zasadnicza różnica – tym razem każdy dokładnie wiedział, jak kończyły się poprzednie próby dogadywania się z wrogiem, jednak mimo wszystko nie wyciągnięto żadnych wniosków z minionych wydarzeń.  Nabranie się na te same obietnice drugi raz jest powodem do wstydu, a wśród nabranych są również przywódcy z zachodniej Europy.


Uaktualnienie


Chwilę po dodaniu oryginalnego wpisu na bloga, w Internecie znalazło się nagranie przedstawiające ponad 30 Ukraińców wziętych do niewoli pod Debalecewem. Wg rosyjskich źródeł poddali się z własnej woli, wg ukraińskiego dowództwa zostali schwytani po tym, jak ich konwój z posiłkami wpadł w zasadzkę. Niezależnie od tego, jak było naprawdę, wydarzenia toczą się zgodnie z przewidywaniami @Conflict_report. Jeśli strategia ukraińskich przywódców i ich zachodnich partnerów nie zmieni się, obecna kampania zakończy się całkowitym pokonaniem Ukrainy przez rosyjskich najeźdźców. 
















 -ukraińscy jeńcy

wtorek, 17 lutego 2015

„Burza przed ciszą”? Nasilenie rosyjskiej ofensywy we wschodniej Ukrainie



„Burza przed ciszą”? Nasilenie rosyjskiej ofensywy we wschodniej Ukrainie



Oryginalny artykuł z dnia 14.02.2015 w języku angielskim dostępny pod adresem: 
http://conflictreport.info/2015/02/14/the-storm-before-the-silence-russian-forces-escalate-their-offensives-in-eastern-ukraine/
Wsparcie finansowe dla autora oryginalnego tekstu:
https://www.patreon.com/ConflictReporter





8 godzin przed planowanym zawieszeniem ognia walki nasiliły się, a Rosja i przedstawiciele „ludowych republik” sugerują, że nie będą zobowiązani do jego przestrzegania. Wszystko wskazuje na to, że nadzieje zachodnich rządów  na powrót rosyjskiego prezydenta do racjonalnego zachowania były nieuzasadnione i kolejny raz Zachód czeka rozczarowanie. W obecnej chwili w regionach Ługańskim i Donieckim są dwa punkty zapalne - okrążone Debalcewo oraz leżące 120 kilometrów  na południe od niego przybrzeżne rejony Mariupola.
Wszystkie ukraińskie próby odblokowania zablokowanej 7 dnitemu przez Rosjan (od dnia wrzucenia na bloga, przyp. tłum.) drogi M03, łączącej Artemiwśk i Debalcewo, nie powiodły się, a wielu ukraińskich żołnierzy, których liczebność wg różnych źródeł wynosi między 1500 a 5000, wciąż pozostaje odciętych. W tym czasie rosyjskie siły wzmocniły kontrolę nad strategiczną miejscowością Lohvynowe, leżącą na północnym wschodzie, zajmując ok połowy odcinka drogi do Luhanske, będącego ostatnim bezpiecznym przyczółkiem sił ukraińskich. Posiłki składające się z żołnierzy rosyjskich sił specjalnych, tysięcy rosyjskich najemników oraz będących w zdecydowanej mniejszości miejscowych antyukraińskich bojowników napłynęły z Gorłówki i terenów na południowy wschód od niej, a główna trasa ich zaopatrzenia biegnie za granicę, do rosyjskiego okręgu Rostowskiego. Niezliczone ilości personelu i ciężkiego sprzętu przerzucane są na linię frontu przez Wuhłehirśk i Kalinówkę. Wszystkie próby przebicia okrążenia podejmowane przez ukraińską armię skończyły się niepowodzeniem i utratą wielu maszyn. Jedyna, bardzo niebezpieczna, droga prowadząca do Debalcewa biegnie ok 2 kilometrów na północ od trasy M03, przez wieś Nyzhnje Lozowe będącą podobno wciąż w rękach Ukraińców.


W tym samym czasie nasiliły się ataki dowodzonych przez Moskwę żołnierzy na Debalcewo. Miejscowość jest atakowana głównie wzdłuż torów łączących Debalcewo z leżącym na północnym wschodzie Zorynskiem. Rosyjskie siły znajdowały się wczoraj w odległości około 3 kilometrów,  obecnie są już prawdopodobnie obecne w pobliżu ukraińskiego punktu obrony w miejscowości Novohryhorivka i w północnych przedmieściach Debalcewa. W Czernukine, 3 km na wschód od Debalcewa,  toczą się ciężkie walki uliczne między ukraińskimi i rosyjskimi żołnierzami. Po pokonaniu ukraińskich sił w leżących na południowym wschodzie miejscowościach Mius, Ridkodub i Nikiszyno dodatkowe siły Rosjan mogły zaatakować miasto od południa. Poniższa mapa podsumowuje dostępne wiarygodne informacje dotyczące zajmowanych pozycji i toczonych walk w okolicy Debalcewa. Widać na niej pogarszającą się sytuację Ukraińców w obleganym mieście.



















Dowódcy rosyjskich oddziałów twierdzą, że jutrzejszy dzień będzie miał decydujące znaczenie dla przebiegu bitwy, w związku z czym można przypuszczać, że w ciągu najbliższych godzin sytuacja pogorszy się. Nie można liczyć na to, że ukraińscy żołnierze muszą bronić się tylko do północy, ponieważ przywódcy marionetkowych republik oznajmili już, że jakiekolwiek próby wyjścia z okrążenia będą traktowane jako złamanie postanowień z Mińska i spotkają się z odpowiedzią. Całość podpisanych ustaleń podważył przywódca DRL Zacharczenko, twierdząc że nie dotyczą one Debalcewa i bitwy toczącej się o nie. Według ministra spraw zagranicznych Rosji S. Ławrowa oczekiwanie zakończenia walk w mieście przez "zachodnich sygnatariuszy” wynika z braku znajomości podpisanych dokumentów. Z tych oświadczeń oraz z obecnych działań militarnych jasno wynika że Putin nigdy nie zamierzał rezygnować ze zdobycia miasta i podbijania Ukrainy.


Drugi teatr działań wojennych znajduje się na wschód od Mariupola, gdzie Batalion Azow, wchodzący w skład Gwardii Narodowej Ukrainy, rozpoczął kilka dni temu niespodziewany szturm, podczas którego okazało się, że większość rosyjskich sił zajętych było walką w innych częściach okupowanej Ukrainy. W trakcie początkowego ataku udało im się odepchnąć osłabione rosyjskie oddziały na 12 kilometrów od Mariupola, zajmując kilka wsi i miasteczek leżących wzdłuż dwóch głównych dróg prowadzących do Nowoazowska i do granicy z Rosją. Informacje, które pojawiły się później, jakoby liczne oddziały rosyjskie rozpoczęły kontratak, okazały się prawdziwe i już następnego ranka na niemalże wszystkie miejscowości leżące na linii frontu spadły pociski artyleryjskie, zabijając kilku i raniąc wielu więcej bojowników Batalionu Azow oraz cywili. Gwardii narodowej udało się utrzymać przez cały dzień w pobliżu silnie bronionej przez Rosjan Sakhance (kolejne źródło), ale przez noc zmuszona była wycofać się do Szyrokine i tam ustanowiono punkt obrony. Pod silnym bombardowaniem udało im się wyeliminować, przy użyciu kierowanych laserowo rakiet, kilka rosyjskich czołgów. Poniższa mapa, powstała na podstawie doniesień z wiarygodnych źródeł,  ilustruje sytuacje około południa 14 lutego.


















Jest niemal pewne że Rosja będzie próbowała odbić utracone 120 km². W obecnej sytuacji, Mariupol, największe miasto Donbasu pozostające w rękach Ukrainy, pozostaje poza zasięgiem niektórych z ich broni. Celem rozpoczętej kontrofensywy będzie powrót na stracone w ostatni poniedziałek pozycje wokół miasta. Pytaniem pozostaje, czy wobec oporu dobrze wyposażonych ukraińskich formacji zatrzyma się przed granicami miasta czy tym razem spróbuje przesunąć granicę.


Patrząc na wydarzenia z ostatniej doby, biorąc pod uwagę to, że na Kramatorsk I Artemiwśk, miasta leżące z dala od frontu, spadły rosyjskie rakiety średniego zasięgu, uzasadnione staje się pytanie, czy to, co widzimy faktycznie jest „burzą przed ciszą”, a zawieszenie ognia mające wejść w życie za 8 godzin naprawdę zatrzyma działania militarne?



Najprawdopodobniej tak się nie stanie. Rosja wciąż nie zajęła terytoriów, które pozwoliłyby zabezpieczyć Ługańsk i Donieck, jej stolice-twierdze we wschodniej Ukrainie. Do zapewnienia ciągłości dostaw wszystkich niezbędnych towarów na przejęty w zeszłym roku Krym niezbędne jest wywalczenie korytarza lądowego. Nie uda się to w ciągu najbliższych tygodni i miesięcy, ale wszystko wskazuje na to, że wojna będzie trwać.



„Prezydent DRL”/ przywódca terrorystów Zacharczenko oznajmił już, że wojna będzie trwała tak długo, aż całość regionów Donieckiego i Ługańskiego (obecnie Rosja okupuje 40% ich powierzchni) stanie się niepodległa i kontrolowana przez nich. Biorąc to wszystko pod uwagę oczywistym jest, że nie ma szans na rozejm, nie mówiąc już o planowanym na wtorek wycofaniu artylerii dużego kalibru.

Rosyjskie jednostki wojskowe ukrywają dane dotyczące strat w ludziach.

Rosyjskie jednostki wojskowe ukrywają dane dotyczące strat w ludziach.



Oryginalny artykuł z dnia 12.02.2015 w języku angielskim dostępny pod adresem:
http://www.themoscowtimes.com/news/article/russian-military-units-linked-to-ukraine-hide-casualty-figures-report-says/515802.html


Kilkanaście rosyjskich jednostek wojskowych, które wg mediów brały udział w walkach prowadzonych na Ukrainie, odmówiło ujawnienia informacji o stratach w personelu w latach 2013-2014. W jedynej jednostce, która podała takie dane, liczba żołnierzy,  którzy stracili życie, wzrosła z zera do sześciu.
 

Petersburski oddział Komitetu Matek Żołnierzy, organizacji zajmującej się ochroną praw poborowych żołnierzy, wysłał zapytania do jednostek wojskowych,  których żołnierze stracili w zeszłym roku życie. Według Alexandra Pereduka , rzecznika prasowego organizacji, z 17 jednostek wojskowych wskazywanych w doniesieniach medialnych oraz przez rodziny żołnierzy,  tylko jedna zgodziła się ujawnić  te informacje. 


Z odpowiedzi przekazanej przez tę jednostkę wynika, że od lipca 2014 roku życie straciło 6 służących w niej żołnierzy. Dla porównania, rok wcześniej nie było w tej jednostce żadnych ofiar śmiertelnych. W informacji przekazanej przez jednostkę nie wynika, ilu żołnierzy w niej służy.


Kijów i rządy zachodnich krajów oskarżają Rosję o dostarczanie na wschód Ukrainy nowoczesnej broni oraz ludzi. Moskwa zaprzecza tym oskarżeniom twierdząc,  że wszyscy Rosjanie walczący na Ukrainie to ochotnicy.


Jednostki wojskowe uchylały się od odpowiedzi z różnych względów. Jedne zasłaniały się tajemnicą państwową, inne odsyłały pytających do dowództwa wyższego szczebla.